The Ordinary moje odczucia
Witajcie :)
kto z nas nie lubi testować nowości? Niech pierwszy rzuci...no właśnie:) Marka The Ordinary dość szybko podbiła Instagram oraz YouTube. Kosmetyki na bazie aktywnych składników do pielęgnacji skóry twarzy szybko zyskały popularność.
Za sprawą mega boom na ich kosmetyki, zaczęłam się zastanawiać nad zakupem kilku do przetestowania. Jednak uważałam tutaj by nie brać takich produktów, z którymi wiedziałam, że sobie sama nie poradzę. Do czego zmierzam? Czytajcie dalej...
Marka The Ordinary jest pod dachem firmy Deciem. Jest jedną z kilku marek, którą tworzą. Założeniem marki są naturalne składniki bez parabenów, bez olejów mineralnych, bez szkodliwych substancji. Jednak jest to dość szybko rozwijająca się marka. Ma ona swoich zwolenników jak i przeciwników lub osoby, które się nadal wahają czy warto po te kosmetyki sięgnąć.
Opakowania tych produktów są szklane. Od razu kojarzą się z aptecznymi lekami lub chemią. A przy tym wygladają dość profesjonalnie. Każda buteleczka posiada pipetkę, dzięki której nakłada się kosmetyk. W zależności od produktu jest to jasne lub ciemne szkło.
Na pierwszy ogień nie chciałam za bardzo ryzykować i wybrałam powiedzmy najbardziej neutralne produkty z ich gamy. Są bowiem też produkty o silnym działaniu złuszczającym, kwasy czy inne specyfiki. Mnie jednak nie przekonują takie kosmetyki. Wolę skorzystać z ich dobroci w gabinecie kosmetycznym.
Zdecydowałam się więc na kwas hialuronowy, serum z kofeiną pod oczy, kwas mlekowy, witaminę C oraz krem nawilżający. Nie nastawiałam się na jakieś cuda wianki.
Kwas hialuronowy 2% z wit B5 - czyli typowy nawilżacz, pod krem. Konsystencja lejąca się, lepka. Nie każdemu może odpowiadać. Mi pasowała tak średnio, do końca też nie lubię używać czegoś co się klei na skórze. Ale stosowałam, cudów nie bylo, ale stan nawilżenia skóry był optymalny i utrzymywał się cały czas, nie miałam problemów z odstającymi skórkami. Był idealny po zabiegu z kwasami.
Krem nawilżający, stosowałam do wszystkiego. Do twarzy, do rąk. Całkiem fajny, nie miałam żadnych niespodzianek po nim, żadnej alergii. Nie jest tłusty, szybko się wchłania. Fajnie koi skórę po różnych zabiegach. Na jego temat nie co się za dużo rozpisywać. Sprawdza się dobrze, nadaje się też pod makijaż więc jest dobrze.
Serum z kofeiną 5% ten produkt bardzi polubiłam, całkiem fajna konsystencja, zapachu nie wyczuwam. Ładnie się rozprowadza na skórze, nie klei. Szybko się wchłania, nadaje się pod krem, nie roluje się pod nim. Idealne na noc. Naprawdę zmniejsza obrzęki, opuchnięcia a nawet delikatne zasinienia. Oczywiście nie od razu a po jakimś czasie regularnego stosowania.
Serum z kwasem mlekowym 5% plus kwas hialuronowy. Świetne serum, które wygładza skórę, rozjaśnia ją i przy tym nawilża. I nie jest tak klejące się jak sam kwas hialuronowy więc jest przyjemniejszy w użyciu. Można stosować zamiennie z kwasem hialuronowym.
Serum z witaminą C 12% dobry produkt na przebarwienia. Do stosowania jesienią i zimą. Przy tym ważne jest abyśmy stosowali też filtr zimą można 15. Też nie ma tak dużo tego słońca aby nam zaszkodziło. Do tego połączenie z kremem nawilżającym jest bardzo dobre. Przebarwienia powoli łagodnieją, skóra jest ładnie rozjaśniona.
Oczywiście pamiętać należy o tym, że jest wiele innych produktów, które są w tej gamie. jednak ja ze względu na to, że bałam się sama stosować kwasy na swoją skórę, czy jakiś peeling , to zrezygnowałam z nich i wybrałam te, które według mnie są "neutralne" w użyciu. Przede wszsytkim trzeba obserwować swoją skórę. Jak reaguje na różne produkty. Jeśli nie jesteście pewni jakiegoś działania - nie porywajcie się na to ;)
Pozdrawiam
Marlena