Pielęgnuj dłonie zimą! Avon african shea butter

Pielęgnuj dłonie zimą! Avon african shea butter

Witajcie :)


Zima to czas kiedy powinniśmy dbać o naszą skórę dużo bardziej. Chłód, mróz, ogrzewanie dają w kość naszej skórze dość mocno. Niestety często zapominamy o tak ważnej rzeczy jak pielęgnacja dłoni. Dlatego z myślą  o zimie i chłodniejszych dniach zaopatrzyłam się już dość wcześnie w peeling i mocno nawilżający i odżywiający krem do dłoni, stóp i łokci. Wszystko to z katalogowej oferty Avon z serii Planet Spa. 


Zacznijmy od peelingu. Peeling z afrykańskim masłem shea, z drobnymi peelingującymi cząsteczkami. Jest w takiej plastikowej miękkiej tubie, którą można postawić. Opakowanie jest szczelnie zamknięte, można stawiać "na głowie". Peeling pachnie bardzo można by rzec zimowo bo  troszkę korzennie, ale delikatnie, jakby karmelowo ale bardziej słodko. Ten zapach jest taki otulający. Drobinki delikatnie peelinguiją skórę dłoni (można także na stopy - takie jest też jego przeznaczenie), pozostawiają ją gładką, miłą w dotyku. Czuć, że skóra jest nawilżona i zarazem odżywiona. Jest miękka, mniej szorstka zdecydowanie. 



Po takim peelingu można od razu wsmarować krem odżywczy, który pachnie równie obłędnie jak peeling. Jet gęsty, mocno kremowy, dobrze się wsmarowuje i rozprowadza. Wchłania się dość szynko, ale też zależy od tego czy skóra jest mocno przesuszona czy nie. Im bardziej przesuszona skóra tym szybciej się wchłania. Krem stosuję zarówno na dłonie jak i na łokcie czy kolana. Bardzo dobrze odżywia te miejsca, skóra jest od razu nawilżona, uspokojona i mniej szorstka. Oczywiście na stopy nie stosuję a powinnam! Także tutaj mój błąd bo krem naprawdę świetnie nawilża.



Seria pojawia się chyba dość regularnie w katalogu Avon, choć mogę się mylić. Jeśli traficie na promocje to można naprawdę w bardzo fajnych cenach dostać te kosmetyki. Peeling w regularnej cenie kosztuje 20 zł, natomiast bardzo często jest promocja za 9,99 zł czyli sporo mniej. Krem do stóp, dłoni i łokci chyba około 30 zł nie jestem pewna, może też 20 zł. Niestety teraz nie ma go w tej serii katalogowej i żałuję, że jak był nie zrobiłam zapasu. Na pewno następnym razem!

Mam sporo kosmetyków z Avon, dużo żeli pod prysznic. Jestem z nich zadowolona, ale nie wszystko jest takie idealne o czym będę pisała w kolejnych postach. 

A czy Wy jesteście fankami Avon czy może nie lubicie katalogowych produktów kosmetycznych? Stacjonarnie Avon dostępny jest w Złotych Tarasach w Warszawie. 


Pozdrawiam
Lena 

Pędzle Nanshy Onyx Collection

Pędzle Nanshy Onyx Collection

Witajcie!

już od dawna miałam zamiar napisać post o pędzlach, jednak jakoś nie mogłam się zebrać. W końcu przyszła ta chwila i oto jest! 

Pędzle Nanshy kupiłam w zestawie w Tk Maxx za niemalże połowę normalnej ceny! Byłam w szoku, ponieważ one kosztowały mnie  około 30 euro. Zestaw składał się z 12 pędzli, niestety 3 gdzieś mi się zawieruszyły i nie ma ich tu na zdjęciach. Jeden z nich był to pędzel dwukolorowy, do różu (ale go nie używałam), drugi pędzel do cieni i trzeci do ust. 
Chciałabym Wam opowiedzieć co nieco o tych pędzlach. Moim zdaniem warto jest poza kosmetykami, których używamy także o pędzlach trochę porozmawiać. 

Mam sporo pędzli jak na osobę, która się tylko interesuje makijażem i traktuje to jako hobby. Cały zestaw pędzli Nanshy, pędzli syntetycznych, to był strzał w 10. Dlaczego? A dlatego, że większość tych pędzli używam. I lubię.


Przede wszystkim pędzle Nanshy są pieknie wykonane, czarne mieniące się trzonki, srebrne elementy i piękne włosie. 
Pędzle do twarzy. W zestawie jest ich 5. Ja używam 4 z nich. Ten jeden, którego nie ma na zdjęciu jest taki dwukolorowy, niestety nie przepadam za takimi pędzlami więc od razu go gdzieś schowałam. 


Pędzle są miękkie, miłe w dotyku. Na twarzy bardzo przyjemne. Nie są one zbyt gęste, ale mi to akurat nie przeszkadza. Nie są także zbyt rzadkie. Mogły by być oczywiście trochę bardziej zbite, ale jest ok. 
Pędzel do pudru spełnia swoje zadanie, puder bardzo dobrze się rozprowadza za  pomocą tego pędzla. Następny do różu czy też do bronzera także jest fajnym pędzlem, nie robi plam, ładnie rozprowadza produkt na skórze. 
Pędzel do podkładu ja używam do różnych rzeczy typu rozprowadzanie maseczek na twarzy, rozprowadzanie podkładu ale jego wklepanie to już rzecz beauty blendera. 


Pędzle do oczu i ust. W zestawie było ich 7 z czego ja używam 5 z nich. Pędzel do ust sprawdzał się bardzo dobrze. Gdzieś niestety mi się zapodział. Pędzle do cieni są naprawdę bardzo miłe w dotyku. Na oku sprawdzają się dobrze. Miękkim, zbitym włosiem można nakładać zarówno bazę pod cienie jak i same cienie. Pędzle do rozcierania lub do crease też spełniają swoją funkcję. Oczywiście nie można za mocno przyciskać bo można sobie zrobić plamę. Ale to inna kwestia. 

Pędzel do eylinera nie jest zbyt dobry, nie używam go. Jest zbyt prosty, nie jest spiczasty, kreski malując nim wychodziłyby grube nienaturalne. 
Pędzel do brwi czy kresek jet dla mnie za miękki i za krótki, na upartego można by było go używać do malowania brwi, jakbym nie miała innego pędzelka to pewnie bym go używała. 

Te pędzle zabieram ze sobą zawsze w podróż. Sprawdzają się rewelacyjnie bo nie są długie,  łatwo się mieszczą w kosmetyczkę z innymi rzeczami. 


 Pędzle są dostępne na większości drogerii internetowych. Ten zestaw jak i w białych kolorach są nadal dostępne. Często w promocji. Cena regularna takiego zestawu to ok 270 zł. 

Zestawy są różne. Mogą być to same pędzle do twarzy i trochę się różnić od tego co ja posiadam. Tak samo zestawy do oczu posidają inne pędzle. 


Mam nadzieję, że chociaż trochę przybliżyłam Wam jakie to są pędzle. Nie ma sensu opisywać ich ponieważ zarówno w zestawach jak i osobno są trochę inne pędzle. A zastosowanie ich większość zna. 

Dajcie znać czy macie pędzle z Nanshy, a może macie godne polecenia?

Pozdrawiam
Lena
Ulubieńcy grudnia '17 i stycznia '18

Ulubieńcy grudnia '17 i stycznia '18

 Witajcie :)

 rok 2017 minął pod znakiem wielu nowości w mojej kosmetyczce. Głównie makijażowych ale też i pielęgnacyjnych. I jak nie było petard w tamtych roku, produktów, które były na milion procent zawojowały moje zasoby kosmetyczne i skradły serce, to styczeń i końcówka grudnia była inna. 

Był jeden produkt, który niestety jest już wycofany z obrotu, a był naprawdę genialny. Jest to odżywka do rzęs Lashvolution. I wspominam o niej tylko dlatego, że producent wypuścił dobry produkt, który działał i nie podrażniał i musiał go wycofać?! Dlaczego?!

Wracając jednak do produktów, których używałam najczęściej w grudniu i w styczniu zacznijmy od kolorówki.


Jako bazy używałam na co dzień paintpota z MAC w kolorze Painterly. Produkt sam w sobie jest bardzo fajny, kremowy i szybko zastyga. Odczekuję chwilę po rozprowadzeniu na powiece i wtedy nakładam cienie. Po kilku godzinach ok 8 cienie mogą się delikatnie rolować ale przy mojej tłustej powiece to normalne i jak na co dzień to mi nie przeszkadzało w ogóle. Pędzle jakie mi towarzyszyły do nakładania cieni jak i blendowania to pędzle z Nanshy, brakuje tu jeszcze jednego ale niestety gdzieś mi się zawieruszył. Puder z Rimmel Insta Fix&Matte bardzo fajnie sprawdza się jako puder wykończeniowy, dający delikatny, lekki efekt matu ( im więcej tym bardziej matowa skóra) oraz satynowej skóry. 


Kolejne produkty z kolorówki do podkłady, tu mam akurat dwa. W mojej kolekcji jest ich kilkanaście, jakoś nie mogę się zdecydować, który akurat użyć jak to kosmetoholiczka :P No ale do rzeczy. Dwa podkłady, które używam non stop na zmianę. Catrcie All Matt Plus 010, który jest średnio kryjącym podkładem, matującym przede wszystkim. Ładnie matuje, nie wysypało mnie po nim, nie zapycha i ładnie wygląda ale nie tępo matowo. Drugim podkładem jest Bell Hypoallergenic Mat&Soft 01. Podkład lekki, matujący. Praktycznie nie wyczuwalny na skórze. Krycie ma lekkie, wyrównuje koloryt skóry. Idealny na każdą porę roku, na lato także. Moja buteleczka się już powoli kończy ponieważ zarówno kolor jak i jego właściwości bardzo mi podpasowały na podkład dzienny. 
Nie oczekuję mocnego krycia, średnie mi wystarczy, nie lubię typowej tapety. Dlatego ten podkład może nie każdemu pasować. 

Następnie korektor z Maybelline, chyba większość z Was go kojarzy. Wszędzie ma inną nazwę Der Löscher Auge, korektor pod oczy w odcieniu 01 Light. nie jest to najjaśniejszy korektor, ale pasuje do mojego koloru skóry pod oczy. Nie wchodzi w zmarszczki, ładnie wygląda i nie zastyga jak korektor z MAC czy Catrice. Nie tworzy takiej skorupy, nawilża i też w miarę kryje. 
Pomadka płynna z Golden Rose w odcieniu 03, który na moich ustach wygląda trochę ciemniej niż w opakowaniu - zawsze tak mam!


Przechodzimy do paletki z KOBO Basic, którą testowałam jakiś czas temu na Instagramie na różnych bazach. Cienie są matowe, w odcieniach beżowych, brązowych, raczej ciepłych niż chłodnych. Są bazowe cienie czyli beżowy i czarny. Idealna w podróży na dzienny i wieczorowy makijaż. Polecam! 


 Pielęgnacja twarzy u mnie się zmienia co jakiś czas. Lubię testować nowości, ale też mam swoich stałych ulubieńców. Tym razem mam ulubieńca z firmy Vianek, seria wzmacniająca z kasztanowcem do cery naczynkowej. Jest to krem na noc oraz maseczka. Maseczkę wypróbowałam w momencie kiedy otrzymałam ją w paczce z Meet Beauty i wtedy już mi podpasowało. Krem także otrzymałam w ramach Meet Beauty, ale długo leżał w szufladzie nieotwarty i dopiero niedawno po niego sięgnęłam. Na początku nie za bardzo widziałam jego działanie. Ale  z czasem się rozwinął ładnie i moja skóra wygląda lepiej po jego stosowaniu. po nocy jest wypoczęta, nie jest zaczerwieniona, po zabiegach też jest ukojona. Także czasem warto poczekać na działanie kremu!


Balsam do ciała z Evree Max Repair to ideał na zimową porę. Ładnie się rozprowadza, szybko wchłania, pięknie pachnie i dobrze nawilża oraz koi skórę. Wersja niebieska towarzyszy mi w ciągu wiosenno-letniego okresu i nawet mój mąż bardzo lubi tę serię. Balsam ukoi skórę wysuszoną, podrażnioną oraz łagodzi swędzenie skóry. 
Kremowy żel pod prysznic z olejkami z Dove jest bardzo fajny, pięknie pachnie. Świetnie nawilża skórę podczas mycia, dobrze myje. Posiada takie mikro kuleczki, które na skórze się rozpuszczają, podejrzewam, że to są te mikroolejki zamknięte. ładnie nawilża ale nie na tyle abym mogła odpuścić sobie nawilżanie balsamem. 


Do twarzy używałam na początku kremu z MIYA, który idealnie się nadaje pod makijaż. Ale niestety do mojej skóry nie nadaje się na zimę mimo, że to krem z masłem shea. Widocznie jest za słaby. Pielęgnacja z Dermedic czyli kombo w postaci serum hydrain 3 hialuro oraz kremu hydrain 3. Serum w połączeniu z kremem działa bardzo fajnie. 
Pozostając jeszcze przy pielęgnacji to pod oczy dobrze mi się sprawdza krem pod oczy z Dermedic z serii Oilage. Stosuję na noc grubszą warstwę a na dzień delikatnie tylko minimalną ilość, aby makijaż nie spłynął mi za szybko. 



To byli wszyscy moi ulubieńcy. Mam nadzieję, że dobrnęliście do końca. Dajcie znać co u Was się sprawdziło w styczniu lub grudniu, co Wy używaliście najczęściej?


Pozdrawiam
Lena 
Copyright © 2014 Świat Leny , Blogger