Cienie + moje pazury i lakiery.

Cienie + moje pazury i lakiery.

Witajcie, 
Postanowiłam, że pokażę Wam moje pazury. Co prawda dopiero od niedawna je doprowadzam do porządku, mam problem ze skórkami, które niestety ciągle się zadzierają pojawiają wtedy kiedy nie trzeba itp.
Generalnie to, zakupiłam ostatnio cienie Virtual oraz My Secret. No i jeszcze parę innych drobiazgów, ale to już nie o tym mowa. 
Kocham fioletowe cienie, w każdej postaci, mam do nich słabość po prostu. Nie mogę się oprzeć pokusie by nie kupić kolejnego odcienia. ahh.... No i tak jeszcze przed Sylwestrem zakupiłam cienie z Virtual Rock Me Baby. Kompletnie zwariowałam na ich punkcie. No ale komuś innemu może nie podpadną. Póki co nie chcę wstawiać swojej mordki tu aby pokazywać mejkapy, ale niebawem może się odważę. 

Na pierwszy ogień. Fioletyyyyy :) 


Virtual Rock Me Baby nr 136 
Opis producenta: Jedwabiste w dotyku,brokatowo-perłowe cienie do powiek. Intensywne nasycone kolorem cienie zapewniają długotrwały makijaż oczu.
Moja ocena? Na początku ciężko mi było nimi wykonać makijaż. W dotyku rzeczywiście są jedwabiste, są miłe i dobrze się je nakłada. Jednak nie pędzelkiem, wolę palcem nałożyć, a dopiero rozetrzeć granice pędzelkiem.
Dostępność: u mnie były w lokalnej drogerii
Pojemność: brak info
Virtual Rock Me Baby nr 136
 No tak prezentują się na mojej łapce. Zdjęcia robione bez flesza, w pochmurny dzień przy oknie. Efekt jest taki jaki widać. Dość dobrze odwzorowuje, tylko mój aparat lubi przeinaczać kolory z fioletu na niebieski.


 Na samym dole pojawił się cień z My Secret Pearl Touch. Nr  103

My Secret Pearl Touch nr 103
Cień ten jest bardzo delikatny, kupiłam go ponieważ potrzebowałam jasnego cienia perłowego do rozjaśniania łuku brwiowego, do innych makijażowych celów również. 
Słowo producenta: Luksus&blask, perłowe, jedwabiste cienie pearl touch to dotyk luksusu w każdym twoim makijażu. Pięknie migoczą w każdym świetle, są trwałe i wydajne.
Moja ocena: bardzo przyjemne w dotyku fakt, dość łatwo się je nakłada, jednak póki co robiłam niby tylko próbny makijaż aby zobaczyć co potrafią. Wykonam inne to ocenię bardziej. Na dzień dzisiejszy jestem zadowolona z efektu i rzeczywiście są wydajne.
Dostępność: Drogerie Natura
Pojemność: 3 g

Cienie Satin Trio Virtual  nr 067


 Kolory są bardzo ładne, foto tego nie odda oczywiście idealnie.


 No mam nadzieję,że jakoś to widać. Zdjęcia bez flesza. 


Tak prezentują się na mojej ręce. Na bazie pod cienie. Wykonałam nimi jeden szybki makijaż. Fajnie się rozprowadzają.
Słowo producenta: Jedwabiste w dotyku, satynowe cienie z dodatkiem szafiru.
Moja ocena: póki co dobrze się rozprowadzają, nie miałam większego problemu by rozetrzeć. Ładnie się ze sobą łączą i w dotyku są jedwabiste. Bez bazy nie próbowałam. Nie pamiętam kiedy ostatnio robiłam makijaż bez bazy ! :D
Dostępność: u mnie lokalna drogeria
Pojemność: brak info

Cienie te wszystkie są w przystępnych cenach w rozdziale cenowym 5-11zł. Sądzę, że warto spróbować aby przekonać się, że tanie nie znaczy złe :)

A na koniec moje pazury. Takie tam nie wiem w sumie czy to dobrze wygląda. Aparat na koniec musiał już zjeść kolory. No i oczywiście gapa ze mnie, bo nie wstawiłam wcześniej zdjęć lakierów. Whateva.
No i taka mała uwaga - malowane w sobotę tj: 21.01. Jedna warstwa każdego lakieru. Chciałam sprawdzić wytrzymałość, aaa no i bez top coat. Tylko pod nimi odżywka. Przy zmywaniu, praniu itp. No ja oceniam trwałość bardzo dobrze. Za taka cenę - dobre krycie oraz trwałość.

Lakier Essence Colour&Go "No more drama" nr 27

Lakier Miss Selene nr 202
To tyle na dzisiaj
Dziękuję za uwagę :)

Pozdrawiam
Ostatnie zakupy+recenzja

Ostatnie zakupy+recenzja

Ostatnio wybrałam się na małe zakupy, nieplanowane w sumie. Tak jakoś wyszło, podpatrzyłam sobie parę rzeczy i kupiłam.

Na początek idą lakiery. Jeden z Golden Rose, z serii Paris, który mi się strasznie spodobał. Ma to odcień ciemny granat, wpadający w czerń na paznokciach. Jednak nie mam zdjęć pomalowanych, bo już mi bateria padła niestety :( 
Nie widać napisu, bo jest czarny, seria Paris
Bardzo mi się spodobał ten kolor i ładny połysk daje

Następny jest to lakier z Simple Beauty, z drobinkami brokatowymi. Nie mam takiego, a czasem chcę pomalować sobie z brokatem, to wzięłam.
Małe ale wydajne.

Muszę wypróbować na różnych odcieniach.

Kolejną rzeczą jest kredka do oczu, w kolorze jakby seledynowym. Spodobał mi się ten kolor, a że mam jedynie czarną, więc postanowiłam przełamać tę rutynę.

 Tak oto wygląda na ręce. Wybaczcie za ewentualne złe światło, robione na szybko i wieczorem przy sztucznym świetle więc nie jest idealnie :/  Ale chciałam Wam pokazać. Za jakiś czas pokażę Wam jak wygląda na oku.


Czas na recenzję produktu: Extra Lasting Makeup Remover Demaquillant Avon


 Co ma robić produkt ? Zmywać makijaż delikatnie ale skutecznie. Jest to dwufazowa formuła, czyli pól wody pół olejku.Usuwa wodoodporny makijaż skutecznie. Pozostawia tłustą warstwę, która jednak po chwili się wchłania i nie czujemy jej na twarzy. Na opakowaniu jest napisane, żeby przemyć wodą potem twarz. Też pomaga, pozbywamy się tej tłustej warstwy, mamy twarz gładką, nawilżoną dzieki tej formule.
Jestem z niego zadowolona. Nie podrażnia oczu. I naprawdę dobrze zmywa nawet najbardziej misterny i ciemny makijaż, wodoodporny. Szkoda, tylko , że jest to tak mała pojemność za taką cenę.
Pojemność: 50ml
Dostępność: Avon - online, bądź u konsultantek.
Cena: ok 18zł, w promocji 9,90zł

Moja ocena: 4/5 












TAG: Ulubione seriale

TAG: Ulubione seriale

Tym razem przybywam z tagiem o serialach, wypatrzonym u Annuulli 


Zasady:
1. Opublikuj  u siebie na blogu logo taga.
2. Napisz kto Cię otagował.
3. Otaguj 5 innych blogerek
4. Wymień i opisz kilka swoich ulubionych seriali.

No to zaczynamy :) Od bardziej aktualnych do tych co kiedyś uwielbiałam oglądać i nieraz wracam do nich...

"Gossip girl" czyli "Plotkara" 

 
Serial amerykański, w którym akcja toczy się w Nowym Jorku. Opisuje on życie skandaliczne młodych ludzi z prywatnej szkoły na Upper East Side. Wszystko jest opowiadane głosem tytułowej Plotkary, której nikt nie zna, nie wie kim ona jest ale wszystko dokładnie o każdym wie. Informacje docierają przez stronę internetową jak i do każdego na telefon. Jest to jej sposób komunikowania się z ludźmi. Skandale, miłość, intrygi, rozczarowania, zemsta - wszystko to znajduje miejsce w tym serialu.

"Californication"



Amerykański serial komediowy, którego bohaterem jest Hank Moody. Jest on pisarzem z Nowego Jorku. Ma córkę 12letnią, z Karen , która odeszła do niego z powodu jego licznych wyskoków w bok i nadmiernego picia alkoholu.Ma też swojego najlepszego kumpla - Charlie, na którego może liczyć w każdej sytuacji. Serial ukazuje nam różnego rodzaju relacje Hanka  z wieloma kobietami. Są to przeważnie relacje czysto seksualne, którym Hank nie potrafi odmówić. Stara się on napisać książkę, odbudować relacje z Karen a także z córką, jednak zbieg różnych dla niego nieprzyjaznych, zarazem komicznych sytuacji mu to uniemożliwia. Serial obfituje w sceny erotyczne, więc jest on przeznaczony dla widzów dorosłych ;)

"Pingwiny z Madagaskaru"

Serial bajka. Idealny na rozluźnienie :) Opisuje przygody czterech pingwinów mieszkających w zoo, oczywiście znów w Nowym Jorku. Rico, Kowalski, Szeregowy i Skipper(szef pingwinów), drużyna nie do pokonania gdy pojawiają się problemy. Zawsze znajdą wyjście z sytuacji. Oprócz nich pojawia się tam lemur Julian, wydra Marlenka, lemurek myszaty Mort(wielbiciel Juliana i jego stóp)  i zaliczany też do lemurów Maurice(prawa ręka Juliana). Jest mnóśtwo komicznych sytuacji. Najlepiej oglądany z polskim dubbingiem. Jest on po prostu najlepszy, teksty są genialne. Uwielbiam po prostu, aktorzy podkładający głos każdej postaci są idealnie dobrani.

Coś ze starszych seriali, kiedy miałam naście lat :) aaaaale i wracam nieraz chętnie do nich. Wybrałam dwa główne, ze szczególnym uwzględnieniem aktorów: Natalii Oreiro i Facundo Arana. 

"Muneca Brava" czyli "Zbuntowany anioł"


Bohaterką jest Milagros(Mili) młoda , piękna, żywiołowa dziewczyna, która wychowywała się w klasztorze u sióstr. Jej matka zmarła podczas porodu. zatrudniona w bogatej rodzinie Di Carlo, jako służąca. Poznaje tam Ivo, syna głowy rodziny i zakochuje się w nim. Jednak przy nim ciągle pojawiają się nowe kobiety i Milagros cierpi przez to.  Od tamtej pory serial obfituje w mnóstwo sytuacji dramatycznych, komicznych i nieraz łezkę uroniłam. Później okazuje się,że Mili jest córką bogatego pana domu, a Ivo jest synem kochanka żony pana domu. Bardzo zakręcone ale tak mnie wciągnęło, że oglądałam to ze 3 razy !! Polsat powtarzał emisję serialu ze dwa razy.

"Sos mi vida" czyli "Jesteś moim życiem"


Ahh kolejna ckliwa historia miłosna. Monita i Martin. Monita, która jest bokserką, poznaje Martina, który jest jednym z najbardziej wpływowych biznesmenów oraz byłym mistrzem Formuły 1. Potem pracuje w jego firmie. Od tej pory jak to przystało na brazylijski serial- toczy się mnóstwo skomplikowanych akcji, które frustrują widza,ale na końcu wszystko jest dobrze :) Opis zbędny, bo to typowa miłosna historia z intrygami, zemstami pomiędzy biednymi a bogatymi....
Uff to tyle :)
Taguję: 
Oraz każdego kto ma ochotę zrobić ten TAG :)


Recenzja: Kobo Professional, Micellar Cleanser & Make-up Remover (Łagodny płyn micelarny do codziennego oczyszczania twarzy)

Recenzja: Kobo Professional, Micellar Cleanser & Make-up Remover (Łagodny płyn micelarny do codziennego oczyszczania twarzy)

Jakiś czas temu zakupiłam sobie płyn micelarny KOBO.Jest on dostępny w Drogerii Natura.  Do tej pory niestety byłam mocno zrażona do tej firmy, jednak dałam im kolejną szansę i postanowiłam, że wypróbuję ich płyn micelarny.


Zużycie jak widać na zdjęciu. Opakowanie zwyczajne, przezroczyste. Zamknięcie jest chwiejne, przez  co może się rozlać np w podróży, trzeba dodatkowo zabezpieczać taśmą lub woreczkiem.

Co nam obiecuje producent?
Skutecznie oczyszcza, odświeża i tonizuje nie naruszając naturalnej bariery ochronnej skóry. Łagodna formuła wzbogacona o naturalny czynnik nawilżający NMF i d-panthenol – intensywnie nawilża i uelastycznia skórę. Wyciąg z bławatka i ogórka działa łagodząco i tonizująco. Zatrzymuje makijaż na waciku i nie podrażnia skóry. Nie pozostawia na skórze tłustej warstwy. Nie ściąga i nie wysusza skóry.

Jak to się ma w stosowaniu codziennym?
Owszem bardzo dobrze oczyszcza, nie podrażnia skóry i nie wysusza jej ani nie zostawia tłustej warstwy. Zmywa bez trudu nawet najtrwalszy i ciemny makijaż. Nie podrażnia oczu, co dla mnie jest bardzo ważne. Nie rozmazuje tuszu czy cieni przy zmywaniu. Jest idealny dla wrażliwej cery.
To tyle o zaletach i działaniu tego produktu.
Minusem jest małe opakowanie i pojemność tego produktu ! 100 ml , to jednak za mało jak na płyn micelarny do codziennego użytku. Przydałoby się zdecydowanie więcej.

Końcem końców , produkt ten jako, że spełnia swoje działanie oraz moje oczekiwania, dostaje ode mnie ocenę 4,5/5.  Kupię go na pewno ponownie.

Recenzja: Incandessence Lumiere Avon

Dzisiaj ( o tak nieludzkiej porze) naszło mnie aby napisać Wam recenzję zapachu z Avonu, Incancdessence Lumiere. Już sama nazwa jest dla mnie magią a co dopiero ten zapach.

żródło zdjęcia: http://vse.kz
Opis produktu zapożyczony z portalu Wizaż :)

Incandessence Lumiere to zapach, który odkrywa tajemniczą stronę każdej kobiety. Subtelny na początku, z czasem przybiera na sile. Kobieta, która używa Incandessence Lumiere, jest całkowicie elegancka i zniewalająca. Jej ciepło i naturalna aura promienieją dookoła. Specjalnie wyselekcjonowane nuty zapachowe tworzą tajemniczy urok tego pięknego zapachu. Soczysta bergamotka połączona z akordem zieleni i wody ujawniają głębię kwiatu pomarańczy. Tuberoza, jaśmin i piwonia są rozświetlone przez zapach dojrzałej brzoskwini. Całość koi drewno cedrowe, kremowa wanilia i paczula. Incandessence Lumiere jest bardziej wyrazisty, niż klasyczna wersja, dzięki dodaniu orientalnych nut. Podczas gdy klasyczny Incandessence zbudowany jest głównie z kwiatowych nut : tulipanów i storczyków, Incandessence Lumiere ma dodatek musującej bergamotki, kwiatu pomarańczy i tuberozy. Obu zapachom przewodzi piwonia.
Woda perfumowana Incandessence Lumiere należy do kategorii zapachów orientalno-kwiatowych.

Nuty zapachowe:
nuta głowy : bergamotka, kwiat pomarańczy
nuta serca : tuberoza, jaśmin, piwonia
nuta bazy : Cedr, wanilia, paczula


Oczywiście skuszona zapachem na karteczce postanowiłam go zamówić. Jednakże, zapach ten po jednym psiknięciu jest dla mnie wręcz duszący, mocny i nieprzyjemny. Powiem Wam, że dosłownie pachniał jak takie stare perfumy dla starszych kobiet. Normalnie jak mydło szare zwykłe? Chociaż i ono pewnie lepiej pachnie. Głowa mnie od niego rozbolała. Po około 1,5 godz zapach się trochę "rozmył" i był znośny. Po  3godz był w miarę ładny.

Nie jest to zapach niestety dla mnie. Mimo iż mocniejszych używa się na zimę, ja nie polecam dla osób wrażliwych na zapachy.

Moja ocena tego produktu to niestety 1.
Ulubieńcy grudnia/roku 2011 oraz nowe zdobycze cz.2

Ulubieńcy grudnia/roku 2011 oraz nowe zdobycze cz.2

Witajcie w drugiej części ulubieńców oraz zdobyczy. 

W tej części przejdziemy do moich ostatnich zakupowych zdobyczy, którym nie mogłam się wręcz oprzeć. Zobaczymy jak będą się sprawowały w użyciu :) Co prawda część z nich od razu po zakupie użyłam i w sumie nie wiem jeszcze co myśleć, więc nie będę za dużo opowiadać.

Cienie simple Beauty  firmy Achtel.Nr 8.
 Zakupione w drogerii Stars. Tanie - 8,99PLN Waga: 5 g.  Skusił mnie kolor fioletu, srebrny o granat. Jednak po zapoznaniu się z kolorami to stwierdziłam, że mają słabą pigmentację, ale nie oczekuję nie wiadomo czego za taką cenę. Po prostu ładne kolory, muszę je wypróbować w jakimś makijażu.
Opakowanie standardowe dla 5 cieni, nic szczególnego

Ten fiolet mnie skusił....

No nie wiem, jakoś do mnie nie przemawiają...
Róż do policzków Essence Silky Touch Blush 
Skusiłam się na ten róż, bo miałam jakiś tandetny i szukałam nowego. Ten wpadł mi w oko, bo ma w sobie do tego drobinki, które rozświetlają cerę. Odcień: nr 30-secret it-girl.Waga: 5 g.  Bardzo ładnie podkreśla, dodaje uroku. Nie mam zdjęć policzków, bo już akurat baterie mi padły. Przy okazji postaram się z jakimś makijażem pokazać. Daje mu czas i zobaczymy jak długo się będzie trzymał i jak wydajny będzie.

Standardowe opakowanie, stabilne, podoba mi się w sumie.

Szkoda,że tych drobinek nie widać, ale bardzo ładnie się mienią.

Zdjęcie bez lampy, eh słabo tu widać wybaczcie :/
Lakier z Miss SportyLasting Colour nr 415
Ten kolor akurat spodobał mi się po wizycie u kosmetyczki. Nigdy wcześniej nie używałam takich odcieni. Przeważnie stawiałam na czerwony, łososiowy, granat lub bezbarwny. A tym razem postanowiłam trochę odmienić ten stan :) No i producent obiecuje, że ma trzymać się 7 dni. Zobaczymy. Zakupiony w Rossmannie za 5,99PLN. Pojemność: 7ml.

Sama nie wiem, opakowanie takie niczym odwrócony lizak :P

Jakoś widać chyba trochę ten kolor
Czarny Eyeliner z Wibo
Kupiłam go, ponieważ czytałam sporo opinii pozytywnych na jego temat. A, że skończył mi się to akurat mogłam go zakupić. Narazie póki co uczę się robić dobre kreski, więc mam nadzieję,że będzie on ze mną współpracował.  Pojemność: 4 ml.
Wygodny długi uchwyt

Pędzelek jest dość długi oraz średnio twardy
Dałam po jednej kresce grubszej i cienkiej, bez poprawiania.

Żel do zmiękczania i usuwania skórek  Pierre Rene Goodbye Cuticles
O tak, to coś co powinnam już dawno temu kupić. Mam problem niesamowity ze skórkami. Zadzierają się, odrywam je, potem są suche i brzydko wyglądają. Chciałam się ich pozbyć, więc na początek ( zaraz po wizycie u kosmetyczki) postanowiłam zaopatrzyć się w coś tańszego by sprawdzić działanie owego specyfiku. Było to zapakowane w małym kartoniku, kiedy otworzyłam moim oczom ukazał się dodatkowo pilnik :) miła niespodzianka. Na razie użyłam raz, więc po jakimś czasie wypowiem się.
Dodatkowy pilnik

Niesłychane opakowanie-w kształcie rombu :) no a konsystencja taka mhm kremowa hah.

Na koniec moje ukochane dwa produkty. Zapachy C-thru, które kocham, uwielbiam, ubóstwiam !
Nowo zakupiony zapach Charming oraz Black Diamond, którego używam kilka lat. Są to zapachy kobiece, tajemnicze, zmysłowe, kompozycja kwiatowo-owocowa. Są bardzo trwałe i utrzymują się długo. No i te kuleczki w EDT :D po prostu piękne wykonanie.

Najnowszy zapach Charming Nuty zapachowe:
nuta głowy: jabłko, mandarynka, malina
nuty serca: peonia, fiołek
nuta bazy: piżmo, wanilia

Black Diamond Głowa: cytrusy, akordy ozonowe
Serce: wanilia, orchidea.
Baza: paczula, ambra, drzewo sandałowe.



Ulubieńcy grudnia/roku 2011 oraz nowe zdobycze cz.1

Ulubieńcy grudnia/roku 2011 oraz nowe zdobycze cz.1

Witajcie :)

Postanowiłam stworzyć posta, w którym zawrę parę kosmetyków, które bardzo lubiłam w tamtym roku oraz w grudniu. Dodatkowo przedstawię Wam nowe produkty.
Bardzo ciężko było mi wybrać te moje ulubione, chociaż w sumie mam ich  kilka. To i tak ciężko się zdecydować na te najlepsze. 
Dobra to zaczynamy, kolejność jest przypadkowa nie ma jakichś priorytetów.

Na pierwszy ogień idzie krem Vichy Aqualia Thermal. Jestem z niego zadowolona, spełnia swoją rolę, nawilża moją cerę. Nadaje się także pod podkład.

Krem nawilżający na dzień. Nieduża pojemność (50ml) jednak starcza na długo, jest wydajny.

Zużycie widać idealnie przez przezroczyste opakowanie.

Konsystencja jest bardzo fajna, nie jest lejący się ani zbity, taki idealny do wklepywania.


Kolejną rzeczą, z której jestem bardzo zadowolona to płyn do demakijażu oczu z Nivea Visage. Jest on dla mnie bardzo dobry, nie podrażnia moich oczu, nie pieką, nie szczypią, dobrze zmywa nawet wodoodporne tusze i mocne, ciemne cienie. Nie pozostawia żadnej smugi tłustej jak to w przypadku dwufazowych się dzieje. Ten pozostawia uczucie świeżości i delikatności. Ponadto zawarta w nim prowitamina B5 wzmacnia rzęsy i zapobiega ich wypadaniu. Po dłuższym stosowaniu faktycznie są mocniejsze i nie wypadają za mocno :) Polecam :)
Naprawdę jest delikatny i pielęgnujący

Oczyszczona i gładka skóra - tak mówi producent. Czy gładka od razu po przemyciu tym? Nie bardzo... Ale delikatna.

Kolejnym produktem jest podkład w żelu RIMMEL Match Perfection. Zaszalałam z tym zakupem, ponieważ, dzięki mojej koleżance, która robi makijaże w drogerii, poznałam ten podkład i byłam z niego zadowolona bardzo. Kupiłam go w promocji w Rossmannie za 19,99PLN !! I nie żałuję.
Jednak przy częstym stosowaniu, muszę stwierdzić, że boję się iż może być on mało wydajny. Co prawda moje opakowanie na środku już sięgnęło dna ale po bokach jest go jeszcze dużo. Mam go około 2 miesiące. Nie wiem czy to dużo, ponieważ wcześniej sporadycznie używałam podkładu jakiegokolwiek. Dopasowuje się do mojej skóry, może jest ciut za jasny i będę musiała wypróbować ciemniejszy ton, ale dla bladziochów jest idealny.  Fajnie się rozsmarowuje i nie jest ciężki na twarzy. Także jestem zadowolona z niego.

Małe zgrabne opakowanie szklane

Niespodzianka, bo trzeba odwrócić aby otworzyć produkt :) od razu mamy napisane co to jest dokładnie

 
Tak prezentuje się na mojej skórze, tu wyszedł nieco ciemniejszy( w próbce) oraz poniżej roztarty jest, w rzeczywistości jest to jasny 100 Ivory.

Cień, który mnie na początku odsunął od siebie, że tak się wyrażę, a potem się do niego przekonałam jest MATT Eye Shadow z My Secret. Jest to numer 505 ( waga: 3 g)  :) Matowy beż ? Dopasowuje się do kolorytu skóry. Jest idealny pod ciemniejsze cienie do rozcierania jak i po prostu do dziennego makijażu z kreską :) zakrywa ewentualne jakieś niedoskonałości, żyłki, cienie itp.

Ładne opakowanie, przezroczyste, widać kolor cienia co ułatwia zakup :)

Wyraźne ślady użytkowania, jednak jest baaardzo wydajny, bo używam go niemal codziennie!

Tak prezentuje się na palcu :P



Baza pod cienie Bell Perfect Skin, którą dostałam od Bell w wielkim teście kosmetycznym.
Baza sama w sobie ma ciekawy kolor , delikatny róż. Można by powiedzieć, że nawet delikatnie kryje niedoskonałości. Delikatnie się rozprowadza, nie ma tłustej powłoki, nie zostawia śladu, stapia się ze skórą.
Czy spełnia swoją funkcję ? Myślę, że tak. Cienie długo się utrzymują, nie rolują się. Ale nie wiem, czy mocno podbija kolory. Zależy jakiej jakości są cienie :) Lubię ją , dzięki temu, że właśnie długo utrzymują się cienie pod tą bazą i nie rolują.


Małe, szklane opakowanie, zgrabne, jednak brak informacji o pojemności.

Konsystencja kremowa, bardzo miła w dotyku.

Kolej na tusze. Tu wybrałam dwa, ponieważ nie wiedziałam, na który się mam konkretnie zdecydować. Jestem bardzo wybredna jeśli chodzi o tusze. Mam ich kilka, jednak nie każdy odpowiada moim wymaganiom. Na początek pójdzie maskara Astor Big& Beautiful Boom. Mhm efekt ma być piorunujący, rzęsy mają być wydłużone i rozdzielone, a  szczoteczka jest duża i ma ułatwić aplikację w zewnętrznym kąciku oka.
Ładne duże opakowanie przyciąga wzrok :D No i ten napis BOOM!

Mega gruba szczoteczka na początku mnie przeraziła, jednak potem byłam w sumie dobrze nastawiona do niej ;)

Pomalowane rzęsy tylko górne, maskarą Big&Beautiful

Rzęsy bez maskary :D


  
Tak wyglądają moje rzęsy( po lewej ofkors) po pomalowaniu maskarą Big&Beautiful. Czy jest ten zniewalający efekt ? Na pewno nie, jednak rzęsy są ładnie rozdzielone i nie sklejają się przy jednej warstwie tuszu. Zawsze maluję się tylko jedną :) 
Dla mnie jest to wystarczający efekt na dzień, na większą imprezę oraz dla osób, które lubią wachlarz rzęs może być za mało :) Nie kruszy się i łatwo schodzi przy demakijażu.

Maskara z Maybelline New York  Volume Express The Falsies. Jak dotąd moja ulubiona maskara nr 1 i mogę szczerze uznać za produkt najczęściej używany w 2011 :P
Może nie daje efektu sztucznych rzęs, jednak to ona robi z moimi rzęsami to co lubię, czyli ładnie rozdziela, dodaje objętości ( co dziwne hehe) no i do tego wydłuża. Utrzymuje się długo, nie kruszy się, nie rozmazuje i jest dla mnie the best :) i łatwo zmywa się przy demakijażu.


Moja ukochana maskara Falsies Maybelline.

Szczoteczka w kształcie łuku pozwala dotrzeć nawet do tych najkrótszych rzęs.


Rzęsy górne tylko pomalowane maskarą Maybelline Falsies.

Koniec części pierwszej :P

Copyright © 2014 Świat Leny , Blogger